
16 lip Europa. Polska. Lanckorona Pralinka w bombonierce 16.07.2020

Wśród wielu maleńkich miejscowości, których czar nie ogranicza się jedynie do rozmiaru XS Lanckorona, zgodnie z nazwą, króluje niepodzielnie, liczne konkurentki konkurentów nieubłaganie detronizując. Położona na Pogórzu Wielickim, zaledwie 30 km (pół godziny jazdy samochodem) od Krakowa od dawna stanowi dla niego letnisko, więc chcąc uniknąć tłumów i trudności z parkowaniem najlepiej wybrać się tutaj w pochmurny dzień w środku tygodnia. Lanckorona 600 lat (1366-1934) była miasteczkiem, teraz nie ma praw miejskich, ale nadal urzeka miejskim charmem, bo jest tu wszystko, co mieszczuchy kochają najbardziej – stromy rynek otoczony niską zabudową z podcieniami i kwitnącymi malwami i pelargoniami, dobre restauracje i kawiarnie, piekarnia wypiekająca doskonałe pieczywo, festiwal aniołów zimą, koncerty i zlot zabytkowych samochodów latem. Trochę czuje się tutaj atmosferę przedwojennego shtetla, niedużego galicyjskiego miasteczka zatopionego w leniwie płynących dniach.


Miejsc do zatrzymania się na dłużej Lanckorona oferuje wprawdzie wiele, ale Willa Tadeusz jest tylko jedna, wciąż, od 4. pokoleń, pensjonat prowadzi ta sama rodzina. Bywali w nim znani ludzie: Marek Walczewski, Andrzej Wajda, Wisława Szymborska, Sławomir Mrożek, Barbara Krafftówna, Anny Polony i Seniuk oraz rodzina Stuhrów. Atrakcją tego miejsca jest też jedyny w swym rodzaju eksponat – drewniana syrenka, którą zbudował ojciec obecnej właścicielki Alicji Lorenz-Łomnickiej.
Kultowym miejscem gastronomicznym Lanckorony, w którym nie wiem nawet co bardziej urzeka: pyszne jedzenie, czy wypieszczone wnętrze i cieniste patio, jest Arka Cafe pod nr. 101. W dniu, który wybrałam na wypad szalała burza, więc z czystym sumieniem zaczęłam tu niewinnie od kawy i ciastka marchewkowego, by w miarę jak deszcz przybierał na sile łagodnie wejść w porę obiadową i pierogi. Miejsce sprawia magiczne wrażenie dzięki starannemu wystrojowi i ścianom pokrytym zwariowaną mieszanką różności: zdjęć, obrazków, rzeźb.




Gdyby ktoś zgłodniał, idąc z Arki w stronę rynku, z pewnością nie oprze się zapachom z miejscowej piekarni Rafała Siwka pod nr. 107 i wyjdzie stamtąd obładowany przeróżnymi gatunkami tradycyjnie wypiekanego pieczywa. A potem już tylko barani skok do Cafe Pensjonat przy Rynku pod nr. 69 na kolejną kawę i deser. Dni w Lanckoronie płyną na tyle leniwie, że stanowią zgrabne usprawiedliwienie dla smacznej turystyki. Dolce far niente uprawia się tutaj od świtu do zmroku i nikomu nawet do głowy nie wpadnie pomysł, by zmuszać się do jakieś aktywności, chyba że do spaceru lub jogi, której turnusy odbywają się np. w Leśnym Ogrodzie przy ul. św. Jana 16. Na nieco ambitniejszych czekają zaś łatwe trasy trekkingowe na sąsiadujących z Lanckoroną pagórkach. Forrest Gump twierdził, że „życie jest jak pudełko czekoladek; nigdy nie wiesz, na co trafisz”. W przypadku bombonierki z geograficznymi maleństwami Lanckorona jest pralinką – pewniakiem.


