25 cze Europa. Polska. Kraków. Miasto królów
25.06.2019

Lato w mieście swe uroki ma! Festiwale muzyczne, filmowe, kiermasze, pikniki. O czynnych do późnej nocy restauracjach, kawiarniach, ogródkach nie wspomnę. Mieszkam w pobliżu Rynku Głównego, więc wszędzie mam blisko i po mieście poruszam się pieszo lub ewentualnie w odleglejsze rejony środkami publicznego transportu, nigdy samochodem!, co pozwala uniknąć gigantycznych korków.

Spacery po Krakowie zawsze dostarczają nowych wrażeń.I to o każdej porze roku, ale wiosną i latem wrażenia podbijają kwiaty, na które magistrat nie szczędzi pieniędzy, np. u nas pojawiła się piękna, begoniowa rabata, kwitnąca jeszcze w listopadzie. Przy reprezentacyjnym wejściu do Teatru Słowackiego też kwitnie. co tylko może.

Dolnych Młynów i jego okolice od pewnego czasu stały się królestwem dobrego jedzenia. Bo i tajskie przepyszne, w Molam Thai Centeen & Bar, ul. Rajska 3/4, polecam zwłaszcza chrupiącą wołowinę i takiegoż pstrąga, i indochińskie wspaniałe, w Bonjour Pho, ul. Krupnicza 12, tu uwaga na porcje, miska zupy wystarcza dla 4 biesiadników, a porcja pysznych lodów matcha dla 2. Natomiast zdecydowanie nie polecam Ramen People, uzurpującego sobie miano restauracji, zgodnie z nazwą, serwującej ramen. Przede wszystkim nie działa w niej dobrze wentylacja, a ramen wymaga długiego gotowania m.in. wołowych kości, co eufemistycznie rzecz ujmując nie pachnie fiołkami, poza tym czas oczekiwania na danie zbliża się do czasu jego przygotowania, gdyż kuchnia mieści się na poziomie -1, a nie zamontowano windy gospodarczej, więc obsługa choć biega między kondygnacjami z prędkością światła i tak nie nadąża, a co najgorsze serwowane tu dania w niczym nie przypominają oryginału. O ile w moim ramen spicey chashu ugotowane na beton jajo, które z aksamitnym ajitsuke tamago miało wspólne tylko pochodzenie od kury, mogłabym jeszcze wybaczyć (wszak jego ugotowanie wymaga umiejętności wręcz wirtuozerskich) o tyle kawała tłustego boku zamiast chrupiącego płatka wieprzowego mięsa już nie! Jedyne restauracje w Polsce, których ramen nieco zbliża się do niedoścignionego oryginału mieszczą się w Warszawie i nazywają Arigator Ramen Shop, ul. Piękna 54, i Ramen Girl, przy al. JPII 61.

To siódme miejsce Krakowa na liście najpiękniejszych miast świata – co najmniej dyskusyjne. Dla mnie zawsze pierwsze! Zwłaszcza Salwator i Pl. Na Groblach, skąd najpiękniejszy widok na Wawel. Z mojej kuchni, o każdej porze roku.

Piękny koncert dała dzisiejszej nocy, 29.06.2017, w krakowskiej sali koncertowej ICE Ive Mendes. I równie pięknie wyglądała, stosownie do repertuaru, bossa nova, występując boso. Latem oferta koncertowa w mieście jest przebogata, więc często pojawia się u mnie dylemat żaby. Natomiast wciąż brak miastu filharmonii z prawdziwego zdarzenia lub z takiego też zdarzenia sali koncertowej. Do katowickiej NOSPR można tylko wzdychać….

Poranek nad Krakowem wstał pochmurny, w przeciwieństwie do nastroju podbudowanego śniadaniem w Gossip /Zwierzyniecka obok Radissona/, z epilogiem w wykonaniu ciasta pietruszkowego. Kolejny adres kulinarny wart polecenia to restauracja Garden, przy ul. Krowoderskiej 71. Wyśmienite mięsa i sosy /biodrówka jagnięca miażdży/, szeroki wybór win z Ameryki Południowej, godna argentyńska rioja, i genialna beza Pavlova, karta dań napisana prostym językiem, pięknie urządzone wnętrza i bardzo przytulna część ogrodowa na wewnętrznym dziedzińcu. Żeby jeszcze zdjęli krzyż nad zegarem, by nie straszył ateistów… Miejsce dobrze rokuje, bo położone poza ścisłym centrum skazane jest na walkę o klientów dzięki poprzez dobry poziom. A w pociągu, którym właśnie mknę do Wawy, można zamienić słowo z premierem Cimoszewiczem. Parędziesiąt lat temu nie uwierzyłabym, że komunistyczny polityk może wzbudzić we mnie tak ciepłe uczucia.

I jeszcze jedno miejsce w najpiękniejszym mieście świata. Ulica Pijarska z widokiem na Bramę Floriańską. Dżizas, jak ja kocham to miasto!

Zapewniam, że o zachodzie słońca, najlepiej latem, nie ma piękniejszego miejsca na ziemi, ul, Pijarska, Kraków.