
07 mar Afryka. Mauritius. Różowa? Jak ziemia na Mauritiusie
07-21.03.2017
Mauritius. Pogoda cudna, woda ciepła, ludzie przemili. Z tą wyspą afrykańską, jak i z Zanzibarem czy Wyspami Zielonego Przylądka, jest pewien problem. Dość kiepskie, wąskiecplaże,


Kuchnia mauritiusańska obfituje, oczywiście, w to, co z morza /np. świetny biały tuńczyk/ i nadal pozostaje pod wpływami dawnych kolonizatorów, na szczęście Francuzów. Atrakcją turystyczną jest kolorowa ziemia, której barwy opierają się ulewnym deszczom.


Czasy świetności Mauritius ma wprawdzie za sobą, ale wille należące głównie do Francuzów nadal pięknie się prezentują. A ogrody zachwycają dzięki całorocznym sprzyjającym warunkom klimatycznym. ZOO zaś jest na hotelowej plaży.



Ostatnia wieczerza na Mauritiusie. Genialne jedzenie w restauracji Seabell, B15 Poste Lafayette, Costal road. Zupa bisque, na wywarze z langusty, niebiańska. Przesympatyczny szef kuchni, u którego zamówienie zostało złożone poprzedniego dnia, przyznał się, że langustę thermidor przygotował po raz pierwszy w życiu. Debiut okazał się nad wyraz udany. A wieczór w gronie najbliższych przyjaciół – pomysłodawców i fundatorów kolacji- jak zwykle czarowny!



Wakacje na Mauritiusie spędziłam głównie w hotelowym pokoju i nad basenem, gdyż czteroletnia Kalina zachorowała natychmiast po przyjeździe i do końca pobytu miała problemy zdrowotne. Dziecko nie jest niestety najlepszym wynalazkiem w podróży.